środa, 12 listopada 2008

Bled-Bohinj 8 listopada, sobota part 1 (Bled)




kaczki to podstawa



salvation :] scena balkonowa na bledskim zamku :D


ciężka wspinaczka na.. Triglav? :D

każda szuka swojego szczęścia :D

YMCA.. YWMA :D

całkiem całkiem :)


tak.. mamy tendencje do zostawiania samochodu w taki sposób.. i jeszcze ta torebka na siedzeniu :D





że niby widać tam wysepkę xD


jak już wspominałam.. sesja 300 zdjeć :D

a tak encyklopedycznie to: Bled z Bledskim jeziorem, małą wysepką i barokowym kościółkiem :)

paw.. że niby jakiś symbol zamku w Bledzie :P


Trzeba przyznać, że październik jest miesiącem imprezowym. Dla nas tym bardziej bo jesteśmy tu nowi i wszystko chcemy zobaczyć i wszędzie być. Natomiast listopad jest chyba najdłuższym miesiącem z możliwych. Emocje już opadają, wypadało by zacząć się uczyć itd.. Wszystko powoli zamiera tak jak cichną akademiki w weekendy. No cóż, nie są oni nauczeni "odpoczywać" w weekendy. Większość z nich wraca na te swoje prowincje by wracać w poniedziałki z zapasami energii na cały długi tydzień. My ostatnio też jakoś odcięłyśmy się od wszelakich imprez.. chyba jakaś deprecha i lenistwo:) Jak widać, ostatnimi czasy ciągnie nas na łono natury, bardziej niż do głośnego klubu. A więc mamy tu po pierwsze Bled - cudowny kurort słoweński itd :P przypuszczam, że gdyby nie ta mgła i deszcz no i np "słoneczny" miesiąc listopad, to może faktycznie było by tam ładnie. Ale odbębniłyśmy kolejne miasto:] Później szybko w stronę Bohinj bo już ciemno się robiło i to co zobaczyłyśmy po drodze już było czmś niesamowitym. Górki jak w okolicach Zakopca, gdzieś w oddali już ośnieżone ... no cudnie.. Szkoda tylko że pogoda była jaka była. Przypuszczam że konkretna śnieżna zima, wiosna i słoneczna kolorowa jesień to czas idealny na zwiedzanie tych okolic. Na koniec, nasz destination point - Bohinj, a raczej to zjawiskowe jezioro... brak słów..

Brak komentarzy: