pierwszy przystanek - Galgovo i chyba najcudowniejsze spotkanie w trakcie naszej wymiany:) Znajomi Moni byli niesłychanie gościnni. To był pierwszy raz, gdy miałyśmy okazję poprzebywać trochę z Chorwatami, posłuchać języka, porozmawiać, poczuć klimat prawdziwej Chorwacji i jej mieszkańców.. Jak już mówiłam, zabytki w wielkich miastach są dla turystów a wiedzy o kraju nie przybędzie nam od tysiąca zdjęć zamków, pomników itp i odbębnienia najważniejszych miast. Kraj poznajemy, poznając ludzi, zwyczaje i ich codzienne życie. To właśnie przeżyłyśmy i dla każdej z nas było to niesamowicie wzruszające przeżycie. Szkoda, że zdjęć nie zrobiłam, ale postaram się uchwycić tych cudnych ludzi jeśli jeszcze raz tam przyjedziemy. Naprawdę nic nie pobije babički, Franja, Željka no i Štefica jest the best... no niestety nie da się tego opisać:)
a tak wyglądała wałówa, w którą zaopatrzyła nas Štefica :) oczywiście čevapčiči, kotlety jagnięce i domowy chleb (i akurat polskie buraczki;) jadłyśmy to dwa dni ;)
panorama Zagrzebia przy wieży Lotrščaka:) nie wypadało tego przegapić
jakaś tam fontanna przed jakimś tam sądem czy cuś :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz